Gustaw zostań w domu

Pies Gustaw warczy jak widzi #zostanwdomu. Nic się na epidemii nie rozumie i w domu sikać nie chce. A przynajmniej nie za każdym razem. Ciąga mnie psisko po krzakach i trawnikach z upodobaniem i długo wąchając każde miejsce gdzie wcześniej zostawił swój ślad jego pobratymiec. Mnie zimny pot leje się po plecach, z niepokojem rozglądam się wkoło bo przecież pod każdym źdźbłem trawy może czaić się na mnie koronowana zaraza. Rozpylam wkoło roztwór spirytusu choć osiedlowi menele patrzą na mnie z pogardą. Mam nadzieję, że wkrótce rząd będzie reglamentował każde wyjście z domu i gustawowe eldorado się skończy.

Ale serio. Świat zmienia się na naszych oczach i nikt tak naprawdę nie jest w stanie przewidzieć najbliższej przyszłości. Pomijam już zmiany w wymiarze globalnym czy całego kraju. Skupiam się na tym co mnie bezpośrednio dotyczy. Handlu antykami i sztuką. Jedno jest prawie pewne. Część handlu przeniesie się do sieci i nawet po unormowaniu sytuacji tam pozostanie. Dla nas sprzedawców nie jest to dobra wiadomość. Trzeba się będzie przedzierać ze swoją ofertą przez nieskończone morze innych propozycji. Poddać wyrokowi bezdusznych maszyn pozycjonujących nas w sieci lub oddać się w ręce speców od reklamy co jest kosztowne a wynik nie zależy tak naprawdę od jakości oferowanych przez nas przedmiotów. Tu niestety wygrywa opakowanie nie towar.

Tracimy też jako sprzedawcy jeden istotny czynnik. Ludzkie emocje. W sprzedaży bezpośredniej na targach, giełdach, w galeriach często o zakupie decyduje chwilowy nastrój, zauroczenie, rywalizacja. Niech podniesie rękę ten, kto do domu nie wrócił z przedmiotem zupełnie niepotrzebnym. Jakoś lasu rąk nie widzę. Przed ekranem laptopa mamy czas. Nikt nie dyszy za plecami. Zakup poprzedzają pytania, prośby o dodatkowe zdjęcia, mejle z propozycjami innej ceny. Zakup jest niby bardziej świadomy ale przecież nie wolny od filtru naszej wyobraźni. Rozczarowanie niezależne od sprzedającego nadal bywa udziałem kupującego.

Kolejnym dla nas wyzwaniem będzie ogólny stan gospodarki w po wirusowym świecie. Ilość bankructw, bezrobocie, zadłużenie firm, wskaźniki opisujące optymizm. Rzeczy zupełnie nie do przewidzenia. Skupię się na jednej. Konkretnej. Cenie euro. Jeśli znacznie przekroczy 5 zł to wszelki import antyków do Polski ustanie. Stanie się nieopłacalny. A śmiem twierdzić, że udział tego importu w zaopatrzeniu polskiego rynku antyków znacznie przekracza 50%. Bez nowych interesujących ofert wszyscy stracą nim zainteresowanie.

Chyba na tym poprzestanę. Czym dłużej o tym piszę tym więcej nowych zagrożeń przychodzi mi na myśl. Na szczęście jest Gustaw. Znów chce na spacer. Wezmę kombinezon, założę maseczkę, areozol do ręki i w drogę.

Komentarze ()