Stosunek do sztuki.

Mój pies Gustaw ma na sztukę współczesną, używając języka dzisiejszej młodzieży,kompletnie wywalone. Podobnie zresztą jak przeważająca część dzisiejszej młodzieży. Nie czynię młodzieży z tego powodu zarzutu. Tak została wychowana. Wychowanie plastyczne zawsze w polskiej szkole przegra z lekcjami religii. Wrażliwość na piękno, zasady estetyki nie są do życia przydatne. Powiedziałbym nawet utrudniają je. Właściwy światopogląd owszem się przydaje. Nie trzeba potem zginać karku. Zostaje on przygięty już w początkowym okresie życia.

Ale ja nie o tym chciałem. To, że mój pies Gustaw sztuką się mało interesuje to może nawet dobrze. Dobrze dla sztuki. Jego sporadyczne kontakty ze sztuką źle się dla niej kończyły. Afrykańską rzeźbę przedstawiającą słonia podziwiał w sposób dla siebie właściwy. Organoleptycznie. Dużo mnie potem kosztowała jej naprawa. Od razu odpieram zarzut, że pies Gustaw jest rasistą. Że pożarł plemienną rzeźbę bo nie lubi Murzynów. Podobnie potraktował piękną, siedemnastowieczną, hiszpańską skrzynię posagową. Wyczuł niestety klej kostny użyty do jej naprawy. Hiszpańskiej skrzyni nawet nie naprawiam. Nikt dziś takim antykiem nie jest zainteresowany. A przynajmniej zainteresowanie nie zbliża się w pobliże ceny, jaką ja kiedyś skłonny byłem za skrzynię zapłacić. Pies Gustaw miał w swym życiu jeszcze kilka kontaktów z antykami i sztuką. Nie będę się nad nimi rozwodził z powodu targających mną emocji.

Reasumując, przyznaję ze skruchą, że pies Gustaw został źle wychowany. Ma bardzo konsumpcyjny stosunek do sztuki. Podobnie jak większość dzisiejszej młodzieży. Ale na to nie miałem już wpływu. Moje dzieci sztukę lubią.

Komentarze ()