Kuchnia kolekcjonerska

Propozycja na dziś w mojej kolekcjonerskiej kuchni to danie z ryb. Rybę złowiłem na expo w Beziers we Francji. Miała nalepkę z jakiejś włoskiej galerii ale sądzę, że tak naprawdę pochodzi z Afryki. Może z Nigerii, Kamerunu bądź Beninu. Nie mam pewności więc proszę o wszelkie informacje na jej temat. Nie wiem czy miała jakieś praktyczne zastosowanie czy była częścią plemiennego rytuału. Wiem natomiast że bardzo mi się podoba. Zaspakaja wszystkie moje artystyczne upodobania i przez jakiś czas zajmowała podium wśród przedmiotów, za które dałbym się pokroić.
Ryby zajmują w mojej kolekcjonerskiej pasji poczesne miejsce. Był czas, że zbierałem szklane ryby z polskich hut. Mój dawny nick na Allegro to sturyb bo w planach miałem otworzenie galerii, w której ofercie zawsze byłoby dostępne sto szklanych ryb. Na jednym z Jarmarków Dominikańskich, na trawie wokół mojego stoiska była ustawiona ławica takich szklanych, kolorowych ryb. Bardzo się wtedy dziwiłem dlaczego tak niewiele osób tę instalację podziwia. Inna sprawa, że wówczas szklana ryba była synonimem bezguścia i kiczu. Ustawiana na telewizorze była obiektem szyderstw, połajanek i kpin szacownych krytyków sztuki. Czasy się zmieniają. Telewizory także. Dziś nic nie da się na nich ustawić. A ryby w szklanym wydaniu wróciły do łask. Mam tę satysfakcje, że w moim sercu były obecne zawsze.

Komentarze ()