

Oczywiście muszę wziąć pod uwagę te opinie. Większość uczestników grupy ma doświadczenie dużo większe niż ja. Ale też nie mogę zgodzić się z opinią, że rzeźba była sztucznie postarzana, zakopana w ziemi, przykryta kurzym łajnem i posypana wapnem. Na pewno nie miało to miejsca.
Trochę nie ufam tej rzeźbie. W sensie, że się jej obawiam. Na wszelki wypadek podarowałem jej ładne korale i postawiłem na najwyższej półce w sklepie.
To zapewne fetysz ale trudno określić mi przynależność plemienną tej rzeźby. Nawet przez chwilę zastanawiałem się czy to na pewno jest kobieta. Wyrostek wyrzeźbiony na brodzie, bardziej przypomina mi zarost niż nakładkę, monstrualnie powiększającą dolną wargę, popularną wśród niektórych plemion.
Przyznam też, że wiązałem z tą rzeźbą pewną nadzieję. Całe moje doświadczenie podpowiadało mi, że patyny i zniszczenia są autentyczne, że rzeźba ma przynajmniej kilkadziesiąt lat, że mogła brać udział w plemiennych obrzędach czyli spełnia najbardziej rygorystyczne kryteria kwalifikujące do „art tribal”.
Mój zapał znacznie ostudzili uczestnicy tematycznej grupy poświęconej sztuce plemiennej Afryki na FB, gdzie wrzuciłem rzeźbę w celu weryfikacji. Nie podzielili mojego entuzjazmu. Nie pomogli w określeniu przynależności plemiennej, choć pojawił się nieśmiały głos że bulwiasta budowa może sugerować przynależność do Fangów.
Oczywiście muszę wziąć pod uwagę te opinie. Większość uczestników grupy ma doświadczenie dużo większe niż ja. Ale też nie mogę zgodzić się z opinią, że rzeźba była sztucznie postarzana, zakopana w ziemi, przykryta kurzym łajnem i posypana wapnem. Na pewno nie miało to miejsca.
Mimo wszystko uważam, że jest to jedna z ciekawszych afrykańskich rzeźb jakie kiedykolwiek posiadałem.
Fetysz ma 44 cm wysokości, 15 cm szerokości i 12 cm głębokości.