Maska taneczna Syekele. Bobo. Burkina Faso. XX wiek.

 Chociaż świat według wierzeń Bobo, bóg Wuro stworzył z bryły błota, to powinna w nim panować ścisła równowaga między słońcem i deszczem, wodą i ziemią. Ludzie naruszają tę równowagę czyniąc zło. Syn boga Wuro a zarazem pierwszy człowiek na ziemi Dwo, kowal z profesji ma za zdanie pośredniczyć między bogiem Wuro a ludźmi aby przywracać naruszoną równowagę. Ważnym elementem takiej naprawy są ceremonie oczyszczania. Główna odbywa się z końcem pory suchej przed obsadzaniem pól. Dominującym elementem pozwalającym na oczyszczenie są maski. Bobo uważają, że tkwi w nich boska moc. Są ostoją tradycji, zamieszkują w nich duchy opiekuńcze zwierząt wyobrażonych w maskach. Duch maski przejmuje pełną kontrolę nad noszącym ją podczas ceremonii człowiekiem. Rządzona przez radę starszych społeczność dba aby młodzieńcy podczas inicjacji poznawali magiczną i boską moc maski.

 Bobo tworzą piękne maski. Taneczne są czasem tak wysokie jak dorosły człowiek. Cechą wspólną wszystkich jest geometryzacja kształtów i powtarzający się w malaturze rytm prostych figur geometrycznych mający im zapewnić dodatkową energię duchową.

Maska, którą oferuję jest naprawdę potężna. Ma prawie półtora metra wysokości. Aby mogła być użyta podczas tanecznych ceremonii buduje się specjalną konstrukcję z trzciny i palmowych liści zasłaniającą zupełnie tancerza. Sądzę, że maska jest stara. Pochodzi z pierwszej połowy XX wieku. Sprzedawca z Paryża zapewniał mnie, że kupił całą kolekcję należącą do zmarłego miłośnika kultury afrykańskiej. Mnie szczęśliwie udało się kilka przedmiotów pochodzących z tej kolekcji odkupić. Trafią wkrótce na sklep. Zresztą, moim zdaniem to nie jest maska, którą dla zabawy przywozi się z turystycznych wojaży. Jej wielkość sprawia zbyt dużo kłopotów.

Była niestety już naprawiana. Ma kilka sporych pęknięć. Ma 147 cm wysokości, 23 cm szerokości i 26 cm głębokości. Malatura zachowała się stosunkowo dobrze. Polecam.