Św. Martin de Porres. Brąz. XX wiek.

3 500,00 zł
Brutto

Niezwykła gorliwość i oddanie ubogim i chorym także podczas epidemii sprawiły, że przeor zakonu Dominikanów w Limie nagiął obowiązujące prawo i Marcin de Poress złożył śluby zakonne. Nigdy nie został jednak wyświęcony i do końca swego życia pełnił funkcję jałmużnika w zakonie.

Zdumiewające jak po niemal czterystu latach nadal aktualne są problemy, których doświadczył w swym życiu Św. Marcin de Porres. Ich powód był jeden. Odmienność. Urodził się w roku 1579 w Limie, w nigdy nie zalegalizowanym związku, hiszpańskiego szlachcica i wyzwolonej niewolnicy. W jej żyłach płynęła krew afrykańskich przodków i rdzennych mieszkańców Ameryki Południowej. Marcin urodził się Mulatem. Ojciec porzucił rodzinę. Matka w biedzie wychowywała dwójkę nieślubnych dzieci.

Marcin trafił na naukę do fryzjera, który wówczas pełnił także funkcję cyrulika, wykonywał podstawowe zabiegi medyczne. Ciemny kolor skóry nie pozwalał cieszyć się pełnią społecznych praw, powszechny był ostracyzm i wykluczenie. Nawet kiedy postanowił poświęcić się służbie Bogu i ubogim to obowiązujące w Peru prawo nie pozwalało aby ludzie ras mieszanych byli członkami wspólnot zakonnych. Mógł jedynie zostać wolontariuszem w zamian za przywilej noszenia habitu zakonnego. Wykonywał w zakonie najpodlejsze prace, zajmował się kuchnią, sprzątał, opiekował chorymi w przyklasztornej infirmerii. Współbracia nie oszczędzili mu przydomka „pies Mulat”.

Niezwykła gorliwość i oddanie ubogim i chorym także podczas epidemii sprawiły, że przeor zakonu Dominikanów w Limie nagiął obowiązujące prawo i Marcin de Poress złożył śluby zakonne. Nigdy nie został jednak wyświęcony i do końca swego życia pełnił funkcję jałmużnika w zakonie.

Według przekazów Św. Marcin doświadczał ekstazy religijnej, lewitował, cudownie uzdrawiał szklanką wody, miał zdolność bilokacji a nawet porozumiewał się ze zwierzętami. Cuda przy jego grobie spowodowały ekshumację jego ciała, które 25 po śmierci miało pozostać nienaruszone i wydzielało piękny zapach. W roku 1763 papież dekretem potwierdził świętość i heroizm jego czynów a 200 lat później został kanonizowany.

Jest patronem ludzi mieszanych ras, fryzjerów, karczmarzy, pracowników służby zdrowia. Przedstawiany jest z atrybutami w postaci miotły lub psa, kota, ptaka i myszy jedzących z jednej miski.

Opisuję tak obszernie postać świętego bo przyznam szczerze, że kupując rzeźbę na giełdzie w Jeleniej Górze nie miałem pojęcia o istnieniu takiego świętego. Zainteresowała mnie postać z miotłą i zastanawiałem się kto i po co taką rzeźbę wykonał. Kto, nadal nie wiem bo autora nie udało się odnaleźć. Zagadka po co się rozwiązała ponieważ Św Marcin jest bardzo popularny w Ameryce Południowej. Istnieje wiele jego przedstawień w malarstwie i rzeźbie. Jest obecny także w literaturze, muzyce i filmie.

W tej konkretnej rzeźbie podziwiam realistyczne opracowanie szczegółów, twarzy, dłoni i stóp zderzone z prostym, kubistycznym tułowiem okrytym zakonnym habitem. Pozostawienie na habicie faktury pochodzącej z formy odlewu nadaje jej dodatkowo nowoczesny charakter i intryguje. Samej twarzy nawet najbardziej uznany mistrz dłuta nie mógłby się powstydzić. Jest wyrazista, smutna, pełna skrywanego bólu.

Rzeźba ma 45 cm wysokości, 23 cm szerokości i 14 cm głębokości.

Specyficzne kody