Koń pociągowy. Drewno. Europa. 2011 rok.

400,00 zł
Brutto

Nie dość, że koń budzi litość i współczucie to na dodatek porusza się tak, jakby za chwilę miał się potknąć o własne nogi. Słowem kupa nieszczęścia.

Tę rzeźbę kupiłem na ostatniej edycji Jarmarku Dominikańskiego w Gdańsku. Przedstawia zapewne pracę konia, wyciągającego pnie ściętych drzew z lasu.

Nie potrafiłem się jej oprzeć bo uznałem, że jest to najbrzydsze przedstawienie konia jakie zdarzyło mi się oglądać. Nie dość, że koń budzi litość i współczucie to na dodatek porusza się tak, jakby za chwilę miał się potknąć o własne nogi. Słowem kupa nieszczęścia.

Mówiąc serio, rzeźba jest pełna uroku nawet jeśli autor nie miał pojęcia o anatomii konia. Kupiłem ją w namiocie pełnym niemieckich drewnianych rzeźb, głównie sakralnych. Tylko tę jedną uznałem za godną uwagi. Miejsce gdzie ją kupiłem sugeruje, że pochodzi z Niemiec, co jest trochę dziwne bo tam prymitywnych rzeźb ludowych powstaje niewiele.

Rzeźba sygnowana jest gmerkiem ale tak skomplikowanym, że nawet nie potrafię odczytać inicjałów autora. Ma 51 cm długości, 17 cm wysokości i 7 cm szerokości.

Specyficzne kody